Jako mama mogę śmiało powiedzieć, że ta książka to coś, czego bardzo brakowało na polskim rynku wydawniczym dla dzieci. Temat rozmów o ciele, miłości i seksualności wciąż budzi w wielu rodzinach nieśmiałość, zakłopotanie, a czasem nawet opór. A przecież to jedne z najważniejszych rozmów, jakie możemy odbyć z naszymi dziećmi. Tosia Kopyt pokazuje, że można o tym mówić mądrze, spokojnie i z ogromnym szacunkiem – zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica.
Autorka wzięła na warsztat pytanie, które prędzej czy później pada w każdym domu: „Mamo, skąd się biorą dzieci?”. I zamiast uciekać w bajki o bocianach czy kapuście, odpowiada „tak naprawdę” – z faktami, ale w sposób przystępny, empatyczny i dopasowany do dziecięcego poziomu rozumienia świata. W tej książce nie ma ani tabu, ani niepotrzebnych szczegółów. Jest za to rzetelna wiedza, jasny język i ciepły ton, dzięki którym temat staje się czymś naturalnym, a nie wstydliwym.
To, co szczególnie mnie urzekło, to perspektywa dziecka, którą Tosia Kopyt doskonale rozumie. Autorka nie wykłada wiedzy z pozycji dorosłego „wszystkowiedzącego nauczyciela”, lecz wchodzi w dialog z młodym czytelnikiem – tłumaczy, odpowiada, pokazuje, że nie ma złych pytań. Książka pomaga dziecku zrozumieć własne ciało, emocje i granice, co jest fundamentem bezpiecznego rozwoju.
Z punktu widzenia mamy to także ogromna pomoc w codzienności. Wielu rodziców chciałoby rozmawiać z dziećmi o dojrzewaniu, ciele czy relacjach, ale po prostu nie wiedzą, od czego zacząć. Ta książka daje im narzędzie – otwiera drzwi do rozmowy, podpowiada słowa, uczy naturalności. Dzięki niej możemy rozmawiać bez wstydu, bez nerwowego śmiechu i bez uciekania w półprawdy.
Ogromną wartością są również ilustracje – różnorodne, realistyczne, pełne szacunku wobec każdego ciała. Pokazują ludzi takimi, jacy są: różnej płci, kształtów, kolorów skóry, a nawet w różnych modelach rodzin. To ważny, subtelny przekaz: że różnorodność jest czymś normalnym i pięknym.
Edukacja seksualna, wbrew powszechnym lękom, nie odbiera dzieciom niewinności – wręcz przeciwnie. Daje im świadomość, bezpieczeństwo i poczucie, że ich ciało i emocje są ważne. Dzieci, które rozumieją siebie, potrafią mówić o granicach, łatwiej unikają sytuacji, w których ktoś mógłby je skrzywdzić. To właśnie dlatego książki takie jak ta są tak potrzebne – uczą nie tylko biologii, ale przede wszystkim szacunku i empatii.
Dla mnie to lektura obowiązkowa w każdej domowej biblioteczce – tuż obok pierwszych bajek i książek o emocjach. To pozycja, do której dziecko może wracać wiele razy, a rodzic – za każdym razem odkrywać w niej coś nowego.
Podsumowując: „Skąd się biorą dzieci? Ale tak naprawdę!” to nie tylko książka o narodzinach życia. To opowieść o bliskości, miłości, odpowiedzialności i wzajemnym szacunku. Czyta się ją z uśmiechem, momentami z wzruszeniem, a przede wszystkim z poczuciem, że tak właśnie powinna wyglądać nowoczesna edukacja dzieci – otwarta, prawdziwa i pełna ciepła.
Z całego serca polecam – nie tylko rodzicom małych dzieci, ale każdemu dorosłemu, kto chce nauczyć się jak mądrze rozmawiać z najmłodszymi o rzeczach ważnych. ❤️



